niedziela, 19 kwietnia 2015

Jazda bez pasów bezpieczeństwa

Aktualności na dziś:
Łożysko główki ramy 'niechcący' przyspawane na etapie budowy ramy zostało usunięte przy pomocy szlifierki i zastąpione nowym, otoczonym dużą ilością smaru. Doszła też linka hamulca przedniego, którą jeszcze muszę dobrze przymocować. Efekt prawie-końcowy wygląda tak:
rower transportowy, long john
Całość robi wrażenie. Jest to zasługa przede wszystkim rozmiaru i oczywiście 'taczki' z przodu. Po pierwszej przejażdżce daje się we znaki krótka sztyca siodła (do wymiany w przyszłym tygodniu) oraz brak przerzutek. Obecne przełożenie jest dobrane tak, żeby bez większych problemów jechać z większym ciężarem w skrzyni. Odbywa się to kosztem prędkości. Jeśli chcę jeździć podobnym tempem co reszta rowerzystów i na dystansach dłuższych niż 5 kilometrów muszę jeszcze zainwestować w przerzutki. Jak tylko zdecyduję czy wybrać tradycyjne przerzutki zapożyczone z roweru górskiego czy też piastę z wbudowanymi przełożeniami (której zdecydowanym plusem jest możliwość zmiany przełożeń podczas postoju) wezmę się do dalszej pracy.
Żeby bezpiecznie i zgodnie z przepisami wozić syna w środku muszę jeszcze wyposażyć skrzynię w pasy bezpieczeństwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz